Obiecujące dane Premiera Morawieckiego (Gazeta Prawna)
W ostatni dzień października wicepremier Mateusz Morawiecki przedstawił szereg danych, które świadczą o znakomitej kondycji budżetu państwa. W swoim komentarzu dla Polskiej Agencji Prasowej postanowiłem jednak zasiać ziarno niepewności. Z jednej strony nie sposób zanegować dobrego stanu budżetu, ale inne działania rządu mogą wskazywać, że ten stan może być bardzo krótkotrwały.
Dane przedstawione we wtorek przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego z pewnością wyglądają obiecująco. Z pochwałami trzeba się jednak wstrzymać do czasu uzyskania danych za cały rok. Wtedy okaże się, w jakim stopniu zaprezentowane dziś dane wynikają z trwałego zmniejszenia wydatków inwestycyjnych i opóźnień w dokonywaniu dużych rządowych zakupów, a na ile są rzeczywistą, realną dobrą zmianą.
Zwiększone dochody z VAT potwierdzają wcześniejsze szacunki ekonomistów o gigantycznej luce w tym obszarze. Co więcej, wydaje się, że wciąż istnieje tu przestrzeń do dalszego uszczelniania systemu. Jednak, że zestawiając dane zaprezentowane przez wicepremiera Morawieckiego z niektórymi działaniami rządu nie sposób nie odczuwać dysonansu. Podnoszenie obciążeń publiczno-prawnych w obliczu tak dobrych danych jest bowiem czymś niezrozumiałym. Tu jedynymi wyjaśnieniami może być, albo panujące w samej ekipie rządzącej przekonanie o krótkotrwałości dobrej sytuacji budżetowej, albo jest to przygotowywanie gruntu pod kolejne wielkie transfery socjalne.
W moim przekonaniu rząd jest beneficjentem dobrej sytuacji na rynku pracy i przyzwoitej koniunktury. To trzeba podkreślić: rząd jest w dużej mierze beneficjentem, a nie sprawcą. Niewątpliwie jego zasługą jest jednak daleko idące uszczelnienie VAT. Z drugiej strony jednak, sam minister Morawiecki ma problem z przejściem od niewątpliwie trafnych diagnoz w jego Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju do konkretnych działań. Mamy chociażby niedostateczne działania pobudzające inwestycje i brak systemu wspierającego generowanie oszczędności, które miałyby być wykorzystywane jako kapitał dla rozwoju. Jest to tyle niebezpieczne, że dotychczasowe motory rozwoju już się wyczerpują i potrzebujemy nowych mechanizmów.
Pełny tekst m.in. w Gazecie Prawnej.
Bartłomiej Biga