Ekonomiczne podsumowanie roku 2017
W ekonomii zawsze jest ciekawie. Zawsze coś zaskakuje. Zawsze też czegoś się uczymy i zawsze mamy nadzieję, że nasze kolejne prognozy będą bardziej precyzyjne … i tak aż do kolejnej niespodzianki, którą dopisujemy do długiej listy wyjątków od naszego – jak wciąż twierdzimy – słusznego i działającego modelu. Oczywiście bywa też, że nasze prognozy się sprawdzają. Zawsze też na przełomie lat powstają też tego typu zestawienia. Zapraszam więc na moje subiektywne ekonomiczne podsumowanie roku 2017.
Podkreślam słowo subiektywne. Nie ma tu jednego klucza doboru typu – największe skutki gospodarcze, czy największe zaskoczenie. Jest to raczej zestawienie dziesięciu, moim zdaniem, szczególnie interesujących faktów, które zaistniały w 2017 roku. Wśród nich zą zarówno te rzeczy, o które najczęściej pytali mnie dziennikarze, jak i te, które nie cieszyły się szczególnie dużym zainteresowaniem opinii publicznej. Nie jest to jedyna słuszna lista. Chętnie poznam alternatywne.
1. Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju
14 lutego rząd przyjął Strategię na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, która bazowała na ogłoszonym rok wcześniej Planie Morawieckiego. Co prawda, nie jest to pierwszy polski ambitny plan strategiczny. Warto wspomnieć chociażby o dokumentach M. Boniego i J. Hausnera. Mimo to, takie jasne sformułowanie celów polityki gospodarczej uważam za coś bardzo potrzebnego. Co więcej, trafność zawartych w Strategii diagnoz zasługuje na uznanie. Natomiast, niestety wiele proponowanych w SOR działań nie jest poprawną (ani tym bardziej najefektywniejszą) odpowiedzią na dostrzeżone problemy i wyzwania. Jakby tego było mało, to wiele faktycznych działań rządu było z tym dokumentem wręcz rażąco niespójnych.
Nie twierdzę jednak, że SOR został pogrzebany. Przeciwnie, stopniowe wzmacnianie pozycji Mateusza Morawieckiego w rządzie w połączeniu z sukcesami w ściągalności podatków (o czym za chwilę) pozwala liczyć na realizację przynajmniej znacznej części Strategii. Co więcej, nikt nie będzie miał skrupułów z surowym rozliczaniem efektów, bo tak duża władza oznacza równie wielką odpowiedzialność.
2. Uszczelnianie podatku VAT
Gdybym miał wskazać największy dotychczasowy sukces rządu, to nie byłoby to 500+, ale właśnie uszczelnienie podatku VAT. 20 dodatkowych miliardów złotych pozwalaja patrzeć nieco mniej krytycznym okiem na rozbudowane programy socjalne rządu. Wiele wskazuje, że w roku 2018 uda się wyłapać kolejne miliardy (kilka – kilkanaście?), które zasilą budżet i – mam nadzieję – przyczynią się do odbudowywania poczucia sprawiedliwości.
Problem w tym, że przy takim zwiększeniu dochodów budżetu i przy dobrej koniunkturze chciałoby się, żeby nie dochodziło do dalszego zwiększania długu publicznego. Rząd ma jednak świadomość, że w dużej mierze swoją popularność zawdzięcza wielkim programom socjalnym.
Ciemną stroną uszczelniania podatków jest też możliwość przekroczenia granicy opresyjności – za którą nawet uczciwi przedsiębiorcy obawiają się podejmować działania, bo przy tak skomplikowanym prawie podatkowym łatwo nieświadomie popaść w konflikt z przepisami. Tym bardziej, że dziś dla podważenia czynności przez skarbówkę nie jest potrzebne to, aby była ona nielegalna. Wystarczy, żeby została uznana za „sztuczną”.
3. Centralny Port Komunikacyjny
Tu docierają do nas sprzeczne analizy w temacie opłacalności tego przedsięwzięcia. Inna rzecz, że przy tego typu inwestycjach bilans kosztów i korzyści daleko wykracza poza czysto rachunkowe przychody i koszty. Jedno jest pewne: w najbliższych latach będzie to potężne obciążenie dla budżetu Państwa. Szacuje się, że inwestycja ma kosztować 31-35 mld złotych. Trzeba jednak pamiętać, że przy tego typu inwestycjach ostateczny koszt z reguły jest znacznie wyższy od pierwotnie zakładanego.
4. Rekordowo niskie bezrobocie + wzrost wynagrodzeń
Tak niskiego bezrobocia w III RP nie było nigdy. W naturalny sposób spowodowało to wzrost wynagrodzeń. Mimo to, wielu analityków wciąż nie uważa, żeby w Polsce nastąpił „rynek pracownika” w pełnym tego słowa znaczeniu. Taka sytuacja ma natomiast niewątpliwie miejsce w niektórych sektorach – informatyka, budownictwo.
Z jednej strony, dane o bezrobociu na poziomie 6,6% (według GUS), czy 4,7% (według Eurostatu) oraz wzrost płac o ponad 7% rok do roku oczywiście cieszą. Z wielu bowiem wskaźników (takich jak udział wynagrodzeń w PKB, czy tych mierzących wydajność pracy) od lat można było wyczytać znaczną przestrzeń do podniesienia wynagrodzeń. Z drugiej jednak strony, tak mała podaż pracy staje się jedną z poważniejszych barier rozwojowych polskich firm. Brakuje po prostu rąk do pracy. Problem ten pogłębiło obniżenie wieku emerytalnego (ale o tym za chwilę). Do tego dochodzi fakt, że generalnie obniża się przez to konkurencyjność naszej gospodarki. Tego jednak nie zapisałbym po stronie minusów, bo społeczeństwo ma dość konkurowania w oparciu o niskie koszty pracy.
5. Niski poziom inwestycji
Wielu autorów zwraca uwagę, że obecny bardzo niski poziom inwestycji to jeden z najpoważniejszych problemów, które powinny martwić Premiera Morawieckiego. W moim przekonaniu tak słaby wynik jest tu skutkiem braku zaufania dużej części ludzi biznesu do obecnej ekipy oraz coraz mniejszą stabilnością prawa (szczególnie podatkowego).
W efekcie nasz wzrost jest napędzany przede wszystkim konsumpcją, a tego nie da się utrzymać w dłuższym okresie. W ostatnim czasie nawet, gdy już udało się nieco pobudzić inwestycje (niestety głównie w oparciu o zamówienia rządowe), to i tak pozostawały one na poziomie mizernych 3,3% – czyli wyraźnie poniżej poziomu naszego wzrostu gospodarczego.
6. Obniżenie wieku emerytalnego
To decyzja tyleż popularna, co długookresowo niebezpieczna. Podwyższenie wieku emerytalnego było jedną z najważniejszych – potrzebnych choć niepopularnych decyzji poprzedniej ekipy. Co więcej Platforma Obywatelska poniosła poniosła za to poważne konsekwencje polityczne. Trzeba powiedzieć jasno: przy tak niskim wieku emerytalnym albo musimy się zgodzić na głodowe emerytury w przyszłości albo na to, że zwiększające dotowanie ZUS-u jeszcze bardziej stłamsi przyszłe budżety, nie zostawiając przestrzeni na stymulowanie rozwoju czy choćby przyzwoite finansowanie opieki zdrowotnej.
7. Powrót inflacji
W 2017 roku po krótkim czasie niewielkiej deflacji wrócił wzrost cen. Uniknęliśmy więc pułapki spirali deflacyjnej, ale oszczędzanie stało się jeszcze trudniejsze (z uwagi na wciąż niskie stopy procentowe). Co więcej, na inflację ogromny wpływ miały ceny tak podstawowych towarów jak żywność, czy paliwo. Społeczeństwo nie ma tu więc wątpliwości, że inflacja to nie tylko abstrakcyjny wskaźnik ekonomiczny, ale coś co realnie wpływa na ich życie.
Trzeba też pamiętać, że o ile obecny wzrost cen jest umiarkowany i nie przekracza celu inflacyjnego, to nie możemy powiedzieć, że mamy temat pod kontrolą. Wysokość inflacji jest bowiem jest w dużej mierze uzależniona chociażby od cen ropy naftowej, na które nie mamy prawie żadnego wpływu. Dlatego właśnie inflacja wróciła na „ekonomiczne salony”. Będzie też jednym z podstawowych czynników branych pod uwagę przy podejmowanych w tym roku decyzjach w wysokości stóp procentowych. Według mnie do ich podniesienia w 2018 roku nie dojdzie, ale w kolejnym jest to niemal pewne.
8. Nobel z ekonomii dla Richarda Thalera
Im dłużej zajmuję się ekonomią, tym mocniejsze jest we mnie przekonanie, że nie da się jej uprawiać z pominięciem psychologii. Tegoroczna Nagroda Banku Szwercji im. Alfreda Nobla świadczy o tym, że tamtejszy komitet doszedł do podobnych wniosków. W największym skrócie: żeby zrozumieć gospodarcze zachowania człowieka nie sposób ograniczyć się do teorii racjonalnego wyboru. Wykazano już zbyt wiele wyjątków, żeby można było tę koncepcje bez zastrzeżeń stosować.
Duży wkład w to miał właśnie Richard Thaler, który szybko ogłosił, że przyznaną mu nagrodę zamierza wydać w najbardziej nieracjonalny sposób. Prawdziwym problemem jest jednak to, że wciąż w ekonomii nie mamy porządnej, kompleksowej teorii tłumaczącej ludzkie zachowania, która mogłaby być alternatywą dla przedwiecznego „homo oeconomicusa”.
9. Bitcoin
Jeśli miałbym komuś wytłumaczyć mechanizm powstawania baniek spekulacyjnych, to z pewnością posłużyłbym się właśnie przykładem Bitcoina. Ta kryptowaluta była w drugiej połowie roku 2017 na ustach wszystkich. Jej cena przekroczyła nawet 20 000$ (kilka miesięcy wcześniej była warta około 1000$). Na przełomie lat 2017/2018 zaliczała już pierwsze poważne spadki, które jednak szybko były odrabiane.
Dla wszystkich, którzy mają choć mgliste pojęcie o ekonomii oczywiste jest, że wkrótce ta bańka po prostu pęknie i Bitcoin błyskawicznie straci na wartości. Powstanie problem „inwestorów”, którzy nagle będą musieli stanąć w obliczu gigantycznych strat. Możliwe, że będą wytwarzać presję na pomoc / interwencje rządowe. Natomiast sama technologia blockchain, na której zbudowany jest Bitcoin wydaje mi się być niezwykle obiecująca.
10. Ekonomia wartości
I na koniec pewna ogólna obserwacja. Mam przekonanie, że coraz mocniej do głównego nurtu ekonomii przedziera się ekonomia wartości, czyli przekonanie, że nie można sprowadzać prowadzenia działalności gospodarczej do zasady „każdy koszt jest zły, każdy przychód dobry”. Trzeba dostrzegać, że dla długookresowego rozwoju przedsiębiorstwa kluczowe znaczenie ma szereg innych wartości – także pozaekonomicznych.
Naturalnie, firma jest przede wszystkim po to, aby generować zyski. To jasne. Jednak wspomniane wyżej mechaniczne podejście jest niewystarczające. Jeśli rozwój ma być podtrzymywalny, to musi wiązać się z wzięciem znacznej odpowiedzialności za wykorzystywane zasoby. W wielu badaniach wyraźnie widać, że konsumenci w coraz większym stopniu kierują się kryteriami innymi niż cena produktu, czy usługi. Można powiedzieć, że wraz ze poprawą sytuacji materialnej rośnie też świadomość.
Zakończenie
I to już koniec listy. Każdy z tych tematów jest jak rzeka. Będę chciał więc do nich wracać. Pytanie: co jeszcze warto byłoby dodać do tej listy?
Bartłomiej Biga