Licencje uderzają w małych przedsiębiorców
W temacie organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, o czym szerzej w wersji video traktuje poprzedni wpis, przygotowałem także komentarz dla Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.
Choć istnienie organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi (OZZ) ma ekonomiczne uzasadnienie, to działalności tych podmiotów towarzyszy wiele kontrowersji. Niektóre aspekty ich funkcjonowania stanowią bowiem znaczne, a zdaniem wielu także bezzasadne, obciążenie dla mikro i małych przedsiębiorstw. Dziś niewielkie lokale gastronomiczne, sklepy, czy zakłady fryzjerskie są zmuszane do wykupywania szeregu licencji, nawet jeśli muzyka stanowi jedynie tło ich działalności, a jej potencjalny wpływ na zwiększanie dochodów jest znikomy.
OZZ są stowarzyszeniami, których rolą jest reprezentowanie środowisk twórczych w udzielaniu licencji na wykorzystywanie utworów oraz pobieranie za to wynagrodzeń (inkaso). Z ekonomicznego punktu widzenia zasadnicza korzyść z funkcjonowania OZZ sprowadza się do obniżenia kosztów transakcyjnych. Na przykład stacja radiowa, która chce wykorzystywać utwory kilkuset artystów, nie musi uzyskiwać zgody od każdego z nich z osobna. Wystarczy, że wykupi licencję w odpowiedniej OZZ. Co więcej, ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych daje także omawianym organizacjom możliwość reprezentowania podmiotów niezrzeszonych.
Skala działalności OZZ jest znaczna. Jak obliczyli autorzy raportu „Polskie organizacje zarządzania zbiorowego i ich dane finansowe”, przychody polskich OZZ kształtują się na poziomie ok. 300 mln PLN rocznie. Sam ZAiKS, najbardziej znane stowarzyszenie twórców, w swoim ostatnim sprawozdaniu wskazał wartość inwestycji krótkoterminowych na poziomie miliarda PLN. Dobra sytuacja finansowa polskich OZZ wynika z faktu, że mają one możliwość wymuszania na przedsiębiorcach zawierania umów licencyjnych, i to nawet z czterema takimi organizacjami naraz − właściciel małego zakładu gastronomicznego, który chce umilić pobyt gości poprzez muzykę grającą w tle, musi wykupić licencje u następujących podmiotów: ZAiKS (reprezentujący autorów), STOART i SAWP (stowarzyszenia artystów wykonawców; trzeba opłacić obydwa, gdyż zrzeszają różne podmioty, a dodatkowo obie mają uprawnienie do ochrony praw artystów niezrzeszonych), a także ZPAV (stowarzyszenie producentów fonogramów i wideogramów). Dzieje się tak, gdyż płyta z muzyką jest jednocześnie nośnikiem wydanym przez producenta, dziełem kompozytora oraz twórczością wykonawcy.
Co więcej, gdyby przedsiębiorca zdecydował się włączyć radio zamiast odtwarzania płyt, to i tak będzie zobowiązany do wykupienia licencji w OZZ, mimo, że stacje radiowe uiszczają im stosowne opłaty. Sama wysokość stawek jest bardzo zróżnicowana – zależy m.in. od wielkości miejscowości i ilości miejsc (lub powierzchni) w lokalu. Każda z wymienionych OZZ może jednak żądać miesięcznie co najmniej kilkudziesięciu złotych. W rezultacie przy działalności gospodarczej na bardzo małą skalę, przedsiębiorca jest dodatkowo obciążany kwotą kilkuset złotych miesięcznie, nawet jeśli eksploatacja praw autorskich dokonuje się na marginesie jego działalności.
Z tego powodu przedsiębiorcy coraz częściej próbują omijać przepisy, np. poprzez umieszczenia w sklepach czy lokalach usługowych ogłoszenia typu: „Klienci proszeni są o niesłuchanie muzyki / Muzyka tylko dla personelu”. Choć ogłoszenia takie dowodzą absurdalności działań OZZ, nie mogą one jednak być traktowane jako skuteczne zabezpieczenie prawne. Na szczęście, istnieją jednak prawomocne wyroki, w których sądy orzekają na niekorzyść OZZ. Precedensem było rozstrzygnięcie w głośnej sprawie fryzjera z Wałbrzycha – Marcina Węgrzynowskiego, który obronił się przed żądaniami ZAiKS-u. Sąd apelacyjny we Wrocławiu w 2014 roku utrzymał w mocy rozstrzygnięcie sądu rejonowego, który oddalił pozew tej organizacji, gdyż w sytuacji, gdy w salonie fryzjerskim muzyka jest odtwarzana ze słabej jakości odbiornika i często bywa zagłuszana hałasami, nie da się wykazać, że jej emisja przyczynia się do zwiększenia obrotów właściciela. Nie jest to jednak jeszcze ugruntowana linia orzecznicza, a zatem na tej podstawie trudno byłoby uznać, że polscy przedsiębiorcy są należycie chronieni przed zachłannością OZZ. Dlatego potrzebne jest ustawowe zawężenie uprawnień tych organizacji, aby mogły egzekwować opłaty licencyjne wyłącznie od tych przedsiębiorców, dla których muzyka jest istotnym elementem działalności – jak np. kluby muzyczne, czy stacje radiowe.
Bartłomiej Biga