Opłata emisyjna – czyli nowy podatek dla kierowców
Rząd przeforsował nowy podatek, który miałby podniósłby ceny paliwa o 8 groszy netto na litrze (10 groszy brutto). Jest to tzw. opłata emisyjna. Trudno zakładać, żeby w dłuższym okresie ten koszt wzięły na siebie firmy takie jak Orlen czy Lotos (nawet mimo tego, że są silnie zależne od rządu). Podobnie, jak wszystkie inne podatki, ostatecznie opłata emisyjna także zostanie przerzucana na kupującego. Oczywiście, nie przekreśla to samej idei opodatkowania, ale w przypadku paliw wprowadzanie kolejnych obciążeń naprawdę trudno jest obronić. Ważny jest bowiem kontekst.
Skutki opłaty emisyjnej
Pozyskane z opłaty emisyjnej pieniądze mają być przeznaczone na Fundusz Niskoemisyjnego Transportu. Nawet zostawiając na marginesie rozważania o sensie takiej strategii – tj. dążenia do bycia w awangardzie transportu opartego o silniki elektryczne przy totalnie przestarzałej infrastrukturze energetycznej – pomysł spowalniania gospodarki przez podnoszenie cen paliwa, jest w oczywisty sposób chybiony. Trzeba jasno powiedzieć, że wysokie ceny paliwa to bardzo silny czynnik antyrozwojowy. Co więcej, światowe doniesienia nie pozwalają liczyć na znaczne obniżki ceny w wyniku ewentualnego spadku cen ropy naftowej. Trudno oczekiwać, aby ta w dającej się przewidzieć przyszłości spadła poniżej 50$ za baryłkę. Pewną nadzieją może być duże osłabienie dolara (w której zakupy ropy są rozliczane), ale i to nie jest wysoce prawdopodobne.
Więcej o czynnikach kształtujących cenę paliw na stacjach w Polsce w mówiłem ostatnio w Radiu Kraków.
Koszt polityczny opłaty emisyjnej
Wprowadzenie opłaty emisyjnej wiąże się z niewątpliwie wysokim kosztem politycznym, o czym przekonali się rządzący próbując przeforsować podobną opłatę w ubiegłym roku. Teraz straty polityczne mogą być nawet jeszcze większe, bo paliwo jest powyżej psychologicznej granicy 5 zł. za litr. Temat „drożyzny na stacjach” zajął więc bardziej widoczne miejsce w debacie publicznej. Wyborcy są więc teraz na tym punkcie niewątpliwie bardziej wyczuleni.
Wejście w życie opłaty emisyjnej podniesie kierowcom koszty – od kilkudziesięciu do kilkuset złotych rocznie. Opłata ma wynieść 8 groszy na litrze netto. Zatem konkretny przykład: dla osoby jeżdżącej rocznie 20 tysięcy kilometrów samochodem spalającym 8 litrów na 100 km da to ok 128 złotych.
Bartłomiej Biga