Coraz więcej przetargów nie może być rozstrzygniętych, bo składane oferty znacznie przewyższają zakładane budżety. W efekcie wiele ważnych inwestycji jest opóźnionych, budżety samorządów są coraz bardziej napięte, a rezerwowe projekty (które miały być finansowane z oszczędności na przetargach) nie będą realizowane. Ten stan rzeczy jest odzwierciedleniem sytuacji w budownictwie, gdzie podaż nie nadąża za popytem. Cóż – takie są skutki wysokiego wzrostu gospodarczego. Jest to jeden z problemów, z którym musi się zmierzyć nowe prawo zamówień publicznych. W tym trybie wydajemy rocznie ok. 160 miliardów złotych. Jest więc o co walczyć.
Na ten temat wypowiedziałem się dla Kroniki Krakowskiej (od 6. minuty).