Znajomość prawa szkodzi – o legislacji w czasie epidemii
Epidemia pokazała, że znajomość prawa szkodzi i to na wiele sposobów. Wczytanie się w fatalnie napisane przepisy porządkowe pozwala dość łatwo je obchodzić. Można więc legalnie nie stosować się do zakazów, które przecież są niezbędne w walce z epidemią. Co więcej, uporczywe próby zaznajamiania się z kolejnymi tarczami antykryzysowymi mogą zniszczyć psychikę nawet najbardziej wytrawnego prawnika lub księgowego. W zależności od stosunku do państwa taka lektura powoduje ból, rozpacz, pusty śmiech, irytację albo gniew.
Krytykę istoty i celu poszczególnych regulacji zostawmy z boku. Tym bardziej, że wiele wskazuje, że podejmowane decyzje były rzeczywiście potrzebne i generalnie trafne. Skupmy się jednak na tym, jak te właściwe założenia były wprowadzane w życie. Wtedy szybko zobaczymy, w jak wielkim stopniu dobre działania ucierpiały przez fatalną legislację. Co więcej, zastosujmy nawet całkowicie ulgową taryfę dla decyzji podejmowanych w połowie marca. Dynamika tamtych dni usprawiedliwiała pełną koncentrację na realnych działaniach.
W kolejnych tygodniach mieliśmy prawo oczekiwać spełniania chociażby minimalnych standardów cywilizowanej legislacji. Zamiast tego otrzymaliśmy podręcznik, który można by zatytułować w ten sposób: „Wszystkie błędy tworzenia prawa w praktycznych zastosowaniach”. Wyobraźmy sobie spis treści takiej książki:
I – Hierarchia aktów prawnych to przeżytek
II – Sposoby zacierania różnic między zaleceniami i twardym prawem
III – Regulacja nie musi pojawić się szybko. Najważniejsze, żeby była obszerna
IV – Ukrywanie rzeczy kontrowersyjnych
CAŁY TEKST „ZNAJOMOŚĆ PRAWA SZKODZI” DOSTĘPNY NA PORTALU KLUBU JAGIELLOŃSKIEGO
Bartłomiej Biga