[w Radiu Kraków] inflacja i hiperinflacja
Inflacją często się straszy. I słusznie. Bo inflacja potrafi być groźna. Jest tym paskudniejsza, że z reguły najbardziej uderza w ubogich. Szczególnie dobrze to widać w tym wariancie inflacji, który mamy w Polsce, gdzie przede wszystkim „zawdzięczamy” ją wzrostom cen żywności. Chcę jednak wyraźnie powiedzieć, że nic nie wskazuje na to, żeby groziła nam hiperinflacja, czy nawet inflacja dwucyfrowa. Warto jednak pamiętać, że problemu inflacji nie można zbagatelizować – tym bardziej, że wiele działań antykryzysowych jest mówiąc elegancko „pro-inflacyjna”, a mówiąc mniej elegancko: jest proszeniem się o wzrost cen.
Żeby mieć jednak właściwy punkt odniesienia, w Radiu Kraków opowiadałem o tym czym jest hiperinflacja. To wzrost cen o 50% miesięcznie. Wspominałem też o hiper, hiper, hiperinflacji, jaka miała miejsce na Węgrzech po II wojnie światowej, kiedy to trzeba było wprowadzić banknoty o nominale sto trylionów pengo (jedynka z osiemnastoma zerami). W Polsce po transformacji ustrojowej też nie było łatwo – w szczytowym momencie inflacja wynosiła 1395%. Patrząc na doświadczenie węgierskie i tak było to jednak niewiele.
Zapraszam do posłuchania całej rozmowy.
Bartłomiej Biga