Budżet obywatelski – jednak nie jest całkiem źle
Kontynuując wątek z poprzedniego tygodnia, w którym wyrażałem przede wszystkim swoje obawy i zastrzeżenia, dziś chciałbym spojrzeć na jaśniejszą stronę budżetu obywatelskiego. Mimo bowiem wielu braków legislacyjnych i częstego niezrozumienia istoty tego mechanizmu – zarówno po stronie administracji, jak i mieszkańców – jest to narzędzie bardzo użyteczne i z pewnością warto podejmować działania mające go rozwijać.
O przydatności budżetu partycypacyjnego dobitnie świadczy fakt, że mimo braku jednoznacznej podstawy prawnej, jest on wprowadzany w coraz większej liczbie jednostek samorządu terytorialnego. Przez wielu mieszkańców jest wręcz uważany za warunek konieczny uznania, że dana gmina wspiera społeczeństwo obywatelskie i chce realizować w praktyce nowoczesne koncepcje zarządzania w sektorze publicznym. Niebagatelna jest także przydatność budżetu partycypacyjnego w uświadamianiu mieszkańcom problemu, w obliczu którego stoją wszyscy decydujący o wydatkach publicznych – iż pula środków nigdy nie wystarczy na pełną realizację wszystkich potrzebnych projektów. Pozwala to obywatelom lepiej zrozumieć, że decydenci zasadniczo muszą rozumować nie w kategoriach – czy dofinansować jakieś przedsięwzięcie, ale kosztem czego przeznaczyć środki na jego realizację
Umiejętnie wprowadzony budżet partycypacyjny jest więc jasnym sygnałem, że dążenie do przeprowadzania referendów lokalnych zawierających szereg pytań typu: „czy chcesz, aby była realizowana inwestycja A?” nie przystaje do istoty finansów publicznych. Głos obywateli zasadniczo musi się więc sprowadzać do rangowania – określania priorytetów w wydatkach publicznych.
Co więcej – budżet partycypacyjny jest przydatny w integrowaniu wokół projektu ważnego dla danej części gminy najmniejszych – osiedlowych, dzielnicowych – społeczności. Z drugiej jednak strony może on rodzić także antagonizmy, gdy podział środków rażąco będzie kłócił się z poczuciem sprawiedliwości mieszkańców innych części gminy. Wiąże się to z szeroko opisywanym problemem, że zorganizowana i aktywna mniejszość może mieć większy wpływ na decyzję, niż znaczna, ale nieaktywna większość. Jest to widoczne zarówno w większych – miejskich – ośrodkach, jak i tych, gdzie o podziale środków decyduje się na zebraniach wiejskich. Pośrednio może się to jednak przyczynić do zwiększenia aktywności obywateli, którzy uświadomią sobie przez to, że pasywna postawa jest po prostu nieopłacalna. W okresie przejściowym może to jednak prowadzić do wspomnianych wyżej napięć
Sama idea, która towarzyszyła wprowadzaniu budżetu partycypacyjnego, aby rozciągnąć znane z funduszu sołeckiego możliwości wybierania kierunków wydatków publicznych także na tereny miejskie była niewątpliwie słuszna. Mimo szeregu mankamentów, jakie pojawiły się w praktyce wdrażania budżetów partycypacyjnych, trzeba zauważyć, że mechanizm ten istotnie przyczynił się do budowy społeczeństwa obywatelskiego zwiększając świadomość mieszkańców w obszarze finansów publicznych oraz dzięki wykorzystaniu konsultacji z samymi zainteresowanymi podniósł efektywność wykorzystania pieniędzy publicznych w wielu miastach.
Bartłomiej Biga