Dla szeroko rozumianej grupy konsumentów kultury, do których zaliczyć należy także drobnych przedsiębiorców, problematyczny jest niezrozumiały sposób naliczania tantiem przez organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi (OZZ). Dotyczy to zarówno samego mechanizmu, jak i ustalanej wysokości. Najgłośniejszą sprawą, pokazującą realne zagrożenie dla wykorzystywania utworów podlegających ochronie prawnoautorskiej realizowanej przez OZZ, był proces „fryzjer vs. ZAiKS”. Zakończył się korzystnym dla przedsiębiorcy wyrokiem z dnia 29 sierpnia 2014 r. wydanym w II instancji przez Sąd Apelacyjny we Wrocławiu.
Tej tematyce poświęcony jest raport, który przygotowałem z Bogusławem Wieczorkiem i Łukaszem Wieszczeczyńskim dla Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. Ukaże się on lada dzień. O tym mówiłem także dziś w Radiu Kraków.
Fryzjer vs ZAiKS
W pracowni fryzjerskiej pozwanego była odtwarzana muzyka z odbiornika radiowego. Zgodnie ze stanowiskiem ZAiKS-u, ponieważ utworów słuchali także klienci, miało miejsce publiczne rozpowszechnianie utworów muzycznych przez fryzjera dla uzyskania korzyści majątkowych. Przekonanie jakoby klienci wybierali konkretny zakład fryzjerski z uwagi na muzykę w nim odtwarzaną, jako przeczące zdrowemu rozsądkowi, nie zostało podzielone przez skład orzekający. Muzyka w tego typu katego- riach działalności ma wszak marginalne znaczenie dla sukcesu rynkowego.
Chociaż sprawa ta – po długim procesie – skończyła się korzystnie dla przedsiębiorcy, to ukazuje pewne istotne patologie systemu:
1) niezrozumiała i nieracjonalna sytuacja, w której tantiemy z tytułu tego samego nadania utworu pobierane są podwójnie – od stacji radiowej oraz od przedsiębiorcy;
2) stawki tantiem narzucane przez OZZ są wysokie, zważywszy na zupełnie marginalny charakter emisji utworów wobec zasadniczej działalności gospodarczej.
Dodatkowe patologie
Do tej listy patologii należy dodać także te, które nie miały miejsca w tej konkretnej sprawie, ale są równie doniosłe:
3) w skrajnym przypadku, dla zachowania bezpieczeństwa prawnego, przedsiębiorca musi zawrzeć w związku z jedną czynnością faktyczną w postaci publicznego odtwarzania muzyki, np. z płyty CD, umowy licencyjne z czterema różnymi OZZ, reprezentującymi cztery grupy uprawnionych z praw autorskich i pokrewnych, tj. ZAiKS (autorzy), STOART i SAWP (wykonawcy; obie OZZ zrzeszają różne podmioty), a także ZPAV (producenci fonogramów);
4) naliczanie zobowiązań licencyjnych przez inspektorów terenowych OZZ od utworów nadawanych na tzw. „wolnych licencjach” – jakkolwiek w dużej mierze obecnie ograniczone pod naciskiem opinii publicznej, to nie zostało w pełni wyeliminowane.
Powyższe problemy mają charakter powszechny w tym sensie, że dotyczą wszystkich przedsiębiorców, którzy równolegle ze swoją działalnością główną odtwarzają muzykę, także nadawaną przez radio – od lokali gastronomicznych, przez wspomniane zakłady fryzjerskie oraz inne obiekty usługowe i handlowe, działające dla zysku budynki użyteczności publicznej (np. lobby w hotelu lub biurowcu), aż po taksówkarzy.
Jako kuriozalne post scriptum może posłużyć sprawa zakończona wyrokiem Sądu Apelacyjnego w Katowicach z 13 kwietnia 2012 r., gdzie jedna z OZZ żądała od właściciela zajazdu opłaty za utwory, które nadawane były w stojącym na widoku publicznym telewizorze w kanale informacyjnym podczas przerw reklamowych. Podobnie jak w przywołanym wyżej przykładzie fryzjera tu także wyrok nie przeczył zdrowemu rozsądkowi i żądanie nie zostało przez sąd uwzględnione.
Nagranie rozmowy z Radia Kraków
Bartłomiej Biga