Zawody przyszłości
Wiele osób (w tym ekonomiści) zastanawia się, jakie zawody będą zanikać i co pojawią się w ich miejsce. To, że na rynku pracy wkrótce nastąpi rewolucja jest oczywiste. Wystarczy spojrzeć jak wyglądała struktura zatrudnienia w rozwiniętych krajach 20 lat temu, a jak wygląda dziś. Wszystko wskazuje, że najbliższe 2 dekady przyniosą jeszcze więcej zmian. I jedynym “winowajcom” nie będzie sztuczna inteligencja.
Jakie kształcenie na potrzeby zawodów przyszłości?
Słusznie wiele osób zwraca uwagę, że nie powinno się zbyt wcześnie wtłaczać dzieci w przygotowanie do konkretnego zawodu. Przyczyna jest prozaiczna – przypuszczalnie większość profesji, które będą mogły wykonywać dzisiejsze przedszkolaki, czy uczniowie podstawówki, jeszcze nie istnieje. Nawet dzisiejsi trzydziestolatkowie, gdy uświadomią sobie jak wyglądał rynek pracy gdy mieli 5-10 lat, zobaczą wyraźnie o czym mówię.
Czy zatem w ogóle edukacja jest bezcelowa? Oczywiście, że nie. Z moich kontaktów z potencjalnymi pracodawcami naszych studentów wyłania się konkretna recepta: kompetencje miękkie. Oni twierdzą, że przeszkolenie pod konkretne zadania i tak musi dokonać się w firmie. Brakuje im jednak u kandydatów chociażby: umiejętności pracy w zespole (choć to każdy wpisuje w CV), zdolności samodzielnego uczenia się, czy skutecznego komunikowania.
W tym kontekście wielkim znakiem zapytania dla mnie jest nauka języków obcych. Z jednej strony, już dziś niewątpliwie jest to jedna z najbardziej pożądanych kompetencji, a postępująca globalizacja jeszcze to pogłębia. Jednak niesamowicie szybki rozwój automatycznych tłumaczy wkrótce może osiągnąć taki poziom, że każdy z nas będzie “mówił” w kilkudziesięciu językach obcych bez żadnego wysiłku. W tym temacie sam nie wiem, które podejście jest właściwe.
Zanikające zawody
Badania przeprowadzone między innymi na Uniwersytecie w Oxfordzie wskazują, że następujące zawody prawie na pewno (prawdopodobieństwo na poziomie ponad 80%) w najbliższych latach bez mała przestaną istnieć:
• telemarketer (po tej profesji nikt nie będzie chyba płakał – o ile systemy automatyczne nie okażą się jeszcze bardziej irytujące)
• sprzedawca kredytów
• recepcjonista
• kasjer w supermarkecie
• ochroniarz (tu mam spore wątpliwości)
• kucharz w fast foodzie (brzmi trochę jak oksymoron – właściwsza nazwa to raczej: monter posiłków)
• kurier (mimo rosnącego rynku e-comerce – z uwagi na drony dostarczające przesyłki i samochody autonomiczne)
• bibliotekarz.
Dla mnie duża zagadką są zawody rzemieślnicze: szewc, zdun, introligator, itp. Z jednej strony wydaje się, że jest dla nich coraz mniej miejsca. Z drugiej strony, widać też u części konsumentów odżywające sentymenty do tego, aby posiadać piec kaflowy, pięknie zdobioną książkę, itp. Prawdopodobnie więc te zawody nie rozkwitną, ale będzie wąska grupa odbiorców, która sprawi, że takie umiejętności nie pójdą w zapomnienie.
Przykładowe zawody przyszłości
Oczywiście, pędzące innowacje oznaczają też pojawienie się nowych zawodów. Wymienia się chociażby:
• analityka cyber-miasta
• twórcę podróży w rozszerzonej rzeczywistości
• managera ds. rozwoju sztucznej inteligencji (chyba, że zacznie ona się zarządzać sama)
• brokera danych osobowych (gdy RODO zostanie już całkiem zobrzydzone i sprowadzone do absurdu)
• trenera botów.
Większość powtarzalnych prac będzie (jest) automatyzowana. Im bardziej rozwinie się sztuczna inteligencja, tym szybciej to zjawisko obejmie także bardziej zaawansowane prace umysłowe. A jakie będą tego skutki? To pytanie, na które ekonomiści nie znają dobrej odpowiedzi (możemy ograniczyć się do kilku ogólników). O wiele więcej wprawy w udzielaniu odpowiedzi na to pytanie mają twórcy filmów science-fiction.
Bartłomiej Biga